![]() |
źródło |
Wowa spał jak zabity, chociaż miał umrzeć dopiero za tydzień. Kiedy w końcu się obudził, uświadomił sobie, że zupełnie nie pamięta, co robił poprzedniego wieczoru. W tej kompletnej niepamięci nie byłoby niczego wyjątkowego, gdyby nie to, że obejmowała nie tylko miniony wieczór…
![]() |
źródło |
Zanim weszli na górę, widoczną nie tylko w całym Bray, lecz także z całego pobliskiego wybrzeża, odczytali na głos wszystkie swoje myśli. […] Weszli na najwyższą górę w okolicy, ale może to jeszcze wyższa góra z góry to zaplanowała? I widziała to tak: oto wchodzą, wpatrzeni i wsłuchani w siebie. […] Kiedy po mniej więcej godzinnej wędrówce docierają na szczyt, wiedzą już o sobie więcej niż najlepsi przyjaciele. I zamiast spoglądać na okoliczności przyrody […] siebie tylko oglądają, siebie doglądają z niepewnością małego kota, który udaje, że wszystko jest w porządku, wszystko pod jego kontrolą, jednak zerka co chwilę niepewnie w obawie, że pan zaraz wyjdzie z domu i nigdy już nie wróci
Komu polecam tę książkę? Wszystkim, którzy cenią nietuzinkową literaturę! Od pierwszej aż do ostatniej strony nie znalazłam ani jednego nudnego akapitu. Psychoanioł w Dublinie otwiera oczy na pewne tematy i daje nadzieję na szczęście, które tylko czyha za ulicy i czeka, aż się o nie potkniemy. Jestem pewna, że to gratka zarówno dla czytelników starszych, jak również młodszych, zwłaszcza nastolatków, którzy dopiero szukają swojego miejsca w świecie. Zakończenie sprawiło, że wylałam morze łez. Nie wiem do końca, czy były to łzy radości czy smutku, wiem jednak, że błagałam o kolejną książkę Łukasza Steca. Na pewno sięgnę po jakąś inną pozycję tego autora, a wy w tym czasie przeczytajcie Psychoanioła w Dublinie.
![]() |
źródło |