![]() |
Zdjęcie z archiwum autorki |
„drugą miłością” są podróże. Małe i duże. Podróż Pani
życia przed Panią, czy za? Jak to jest z tymi podróżami?
Podróżować zaczęłam dość późno. Najpierw nie miałam takiego pomysłu. Potem nie miałam pieniędzy. Jeszcze później było radio, które tak bardzo mnie interesowało, że oddałam mu cały swój czas. Teraz za to staram się wyjeżdżać. Wspólnie z mężem niemal co roku zwiedzamy jakiś kawałek naszego kraju, sama od czasu do czasu jadę za granicę, żeby zobaczyć państwo lub miasto, które mnie interesuje. Najchętniej wybrałabym się w roczną podróż dookoła świata, ale bardziej prawdopodobne są jednak pojedyncze wypady w różne jego regiony. Podróż życia? Zawsze przede mną. Nie wiem zresztą, co miałabym nazwać taką podróżą. Świetnie wspominam wędrówkę po Bieszczadach i snucie się po Bangkoku, południowe wybrzeże Turcji i niekończące się zwiedzanie Paryża, do którego wracam co kilka lat z wielką przyjemnością. Każda podróż liczy się dla mnie tak samo, wszędzie jest co oglądać. Wszędzie można robić zdjęcia i cieszyć się. Żałuję tylko, że nie znam naprawdę dobrze żadnego języka obcego. Za granicą brakuje mi takiej zwyczajnej rozmowy z przypadkowo spotkanymi ludźmi. To by była prawdziwa frajda!