(…) Słońce świeci, liście złocą się na drzewach, buczyny chrupią pod kołami roweru, między mną a Jurkiem wszystko jest OK (…), więc o co mu chodzi?
– Nie chcę do końca życia patrzeć na betonową ścianę za oknem! Mam dość szkoły i papierologii! (…) Zmieńmy coś, zanim będzie za późno!
Jestem zaskoczona jej dziecięcą wersją modlitwy: Boże, daj mi pogodę ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagę do zmiany tego, co zmienić mogę i mądrość, żeby odróżnić jedno od drugiego.
Nie oddaje się wszystkiego mężczyźnie, który nie umie tego docenić. Który bierze to wszystko bez skrupułów, uważając, że mu się należy. Bo jest artystą i myśli, że to go rozgrzesza i stawia ponad zasadami moralnymi i uczuciami innych. Bo sztuka jest najważniejsza. Ponadczasowa. To niebezpieczne uczynić słońcem swego życia kogoś, kto nie rozgrzewa, ale parzy, spopiela. To niebezpieczne znaleźć się za blisko.
![]() |