Autor: Gabrielle Zevin
Wydawnictwo: YA!
Jedna rzecz mnie drażniła w głównej bohaterce. Jej niezdecydowanie wewnętrzne. Ona ciągle walczy sama ze sobą. Nie chciała być taka jak jej ojciec, dlatego poszła do katolickiej szkoły, często przebywała w kościele i niemal nałogowo się spowiadała. Wszystko, aby być bardziej podobną do matki. Mam nadzieję, że ta jej wewnętrzna walka nie potrwa długo, bo my jako obiektywni czytelnicy z góry widzimy, które elementy jej charakteru wydają się wymuszone, a które autentyczne. Zresztą im szybciej zda sobie sprawę, że jest prawdziwą córką swojego ojca, tym lepiej.
I właśnie przy tym wątku chciałabym przystanąć. Mafia. Dla mnie to największy plus tej książki. Coś nowego, temat o dużym potencjale. Jeszcze nie do końca zrealizowanym, ale do tego zdążyłam już przywyknąć, że pierwsza część służy tylko wprowadzeniu i nie odsłania wszystkich kart. Pisząc przywykłam, nie mam na myśli zaakceptowałam, ale to inna historia. Najważniejsze jest, że autorka ma możliwości i będę bardzo rozczarowana, jeśli nie sięgnie po nie. Porachunki, trochę niezdrowe i bardzo niebezpieczne oddanie sprawie rodziny − jestem zdecydowanie na tak. Liczę na dobrą młodzieżówkę z mafią na pierwszym planie. Już w Mojej mrocznej stronie czuć taki klimacik, który pomagał mi na samym początku przewracać kolejne strony powieści. Później ciekawość pochłonęła mnie w całości i sprawiła, że książka skończyła się o wiele zbyt szybko.
Swoją drogą naprawdę żałuję, że papa Ani nie pojawił i już nie pojawi się osobiście na kartkach powieści. To mogłaby być niesamowita postać. Skąd wiem? A stąd, że Ania co chwilę serwuje nam słowa wypowiedziane przez głowę mafijnej rodziny. Swoją drogą, gdyby autorka zdecydowała się na pozostawienie go wśród żywych, jego postać miałaby szansę dać Ani więcej tej „mrocznej strony”. Bo tak naprawdę póki co więcej takich scen przeżywała i obejrzała główna bohaterka, gdy była młodsza niż obecnie. Nie licząc kilku wyjątków, które tylko potwierdzają tę regułę. Więcej, powiedzmy „mrocznych scen”, z góry wrzucam do coraz większego koszyka z oczekiwaniami na kolejne tomy.
Moja mroczna strona klasyfikowana jest jako dystopia, ale nie jestem jakoś przekonana, do jakiego podgatunku zaliczyć tę powieść. Akcja rozgrywa się w przyszłości, a więc science fiction też może wejść do gry. Jest mafia, intryga, morderstwo, czyli o kryminał także zahaczyliśmy. Ze względu na trudności życiowe i młody wiek bohaterki to również Young Adult. Młodzieżowe miszmasz.
I jeszcze raz powtarzam, niech ta czekolada z opisu nie będzie powodem, przez który odłożycie tę powieść do czytelniczej nicości. Bo przecież tę czekoladę autorka mogłaby zastąpić narkotykami albo każdą inną nielegalną w naszym współczesnym świecie rzeczą. Ale nie oto chodzi. Bo akcja powieści Moja mroczna strona to nie nasz świat i każda inność oraz nowość powinna być traktowana jako atut.