Jutro. Jedno słowo, zaledwie pięć liter. Niby nieznaczne nic. Jak mały oddech, pojedyncze uderzenie serca. Ale dla nas, zwykłych ludzi, jutro jest tajemnicą. Bo nigdy nie wiadomo, co wydarzy się następnego dnia. Po prostu nie da się tego przewidzieć. Jutro możemy znaleźć miłość. Jutro możemy zginąć. Może być też tak, że nie wydarzy się nic nadzwyczajnego i będzie to kolejny, szary dzień. Ale możliwe też, że jutro wybuchnie wojna…
Tytuł: Jutro
Cykl: Jutro (tom 1)
Cykl: Jutro (tom 1)
Autor: John Marsden
Wydawnictwo: Znak Literanova
Ellie wraz z grupką przyjaciół wybrała się na wyprawę do Piekła – dzikiego i niedostępnego dla ludzi miejsca w górach. Ta wycieczka miała być próbą ich przyjaźni. Tylko oni w całkowitej głuszy, bez dorosłych i nieproszonych gości. Ale to, co zastali po powrocie, sprawiło, że doznali szoku. Znaleźli martwe zwierzęta, a po mieszkańcach miasteczka nie było ani śladu. Wszyscy zniknęli. Okazało się, że podczas ich wyprawy wybuchła wojna, a teraz nie istnieją już żadne zasady. Nastolatkowie muszą przetrwać w nowym świecie i nauczyć się żyć w strachu. Czy zdołają przetrwać?
Od dawna planowałam zapoznać się z tym cyklem. Kilka osób bardzo mi go polecało, więc gdy znalazłam w bibliotece pierwszą część, od razu ją zabrałam. Na początku czułam lekki niepokój. Wszystko, co się tam wydarzyło, było tak niecodzienne, że mocno mnie to zaintrygowało. Ale na pierwszych stronach akcja strasznie się wlokła, dopiero tak gdzieś w połowie zaczęło robić się ciekawiej.
W książce dominował motyw przetrwania w zupełnie nowym świecie ogarniętym żądzą władzy oraz zniszczenia. Bohaterowie musieli nauczyć się żyć od nowa i każdego dnia walczyć o swoje życie. Została opisana okrutna rzeczywistość, na dodatek oczami zwykłej dziewczyny, kompletnie nieprzygotowanej na wybuch wojny. Zniknęli dorośli i pozostali mieszkańcy. Wszyscy z wyjątkiem grupki nastolatków, mogących liczyć jedynie na siebie. Całość została zapisana lekkim i prostym językiem, ale jednak mimo wszystko było kilka momentów, podczas których czytało mi się dosyć opornie.
Bohaterów istniało wielu, każdy o odmiennym charakterze. Ale pod wpływem wojny zaszły w nich znaczne zmiany. Każdy z nich musiał pokonać w sobie strach, stać się silnym i przetrzymać najgorsze chwile. Najbardziej polubiłam Homera. Pomijając jego interesujące imię, spodobało mi się to, że potrafił zachować zimną krew. To on przeszedł największą metamorfozę. Nie miał zbyt dobrej opinii, ale nagle stał się najbardziej rozsądnym człowiekiem w zespole. Tkwiło w nim coś takiego, co sprawiło, że polubiłam go już od pierwszego spotkania. Jeśli chodzi o Ellie, czyli narratorkę całej powieści, to jakoś nie wywarła na mnie zbyt dobrego wrażenia. Zwykle jest tak, że lubię głównych bohaterów, ale akurat ta była jakaś taka nijaka. Mam nadzieję, że poprawi się to w kolejnej części.
Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku romantycznego. Podczas takich dramatycznych przeżyć często wychodzą na jaw głęboko skrywane uczucia. Niektóre związki były już od samego początku, a część dopiero zaczęła się rozwijać. Z całej grupy tylko dwie osoby nie kochały się w nikim. Ale zobaczymy, co będzie w kolejnych częściach, jestem ciekawa, jak autor zadecyduje się to dalej ciągnąć.
Podsumowując, Jutro to niepokojąca opowieść o przyjaźni i przetrwaniu w świecie ogarniętym wojną. Jest w niej akcja, miłość i przyjaźń. Nie brakuje też desperackich prób walki o życie oraz własną wolność. Na początku ciężko było się wciągnąć, dopiero potem sytuacja się polepszała. To moje klimaty, ale akurat ta historia okazała się dosyć średnia. Nic poza tym. Ale spróbuję dać tej książce drugą szansę i sięgnę po kolejny tom z nadzieją, że będzie o wiele lepiej.