Anne, skromna dziewczyna wychowywana przez ciotkę, to mistyczka z XVI w.; wyprzedzała swą epokę spojrzeniem na Stwórcę. W tamtych czasach mężczyźni umartwiali się nosząc włosiennice, a Anne odważyła się taką postawę skrytykować. Dla niej Bóg był prostą istotą, krył się w każdej materii. Dziewczyna odkrywała go w trawie, śpiewie ptaków, zwykłych ludzkich uczynkach a ówczesny Kościół potępiał jej postępowanie. Jak się skończyła jej historia? Co miała wspólnego z pozostałymi kobietami?
Hannę, arystokratkę, poznajemy przez pryzmat listów wysyłanych do kuzynki. Dowiadujemy się z nich, że nie jest ona szczęśliwa w swym małżeństwie. Rodzina usilnie czeka na potomka, wywierając na niej presję. Kobieta otacza się samą śmietanką ówczesnego Wiednia, gardząc ludźmi żydowskiego pochodzenia. Zmienia swe nastawienie do życia, gdy poznaje psychoanalizę; opuszcza męża. Poznaje badania nad ludzką podświadomością, która według niej jest istotną częścią wszechświata.
Nadal zastanawiałam się, co te kobiety mają ze sobą wspólnego. Poznając ich historie czytane partiami po trzy rozdziały, zaznajomiłam się również z Anną, młodą hollywoodzką aktorką uzależnioną od alkoholu, narkotyków i skandali wokół swej osoby. Pewnego dnia uświadamia sobie, że nie chce takiej egzystencji – balansowania na pograniczu życia i śmierci. Być może dlatego po sukcesie ostatniego filmu odrzuca świetne angaże, aż do dnia w którym czyta scenariusz na podstawie życia Anne. Grając dziewczynę, bardzo wczuwa się w rolę i następuje w niej przemiana.
Trzy kobiety w zwierciadle… co mają ze sobą wspólnego? Każda jest sierotą, boryka się z problemami ówczesnego sobie świata. Zmieniają swoje życie, odrzucają miłość, przyciągają problemy, z którymi muszą się zmierzyć. Każda z tych kobiet porzuca rolę, jaką zgotowały im czasy. Odnajdują siebie, ale nie pasują do swej epoki. Książka w swej formie zaskoczyła mnie, ponieważ każda historia przeplata się z inną, ale można je również czytać osobno, poznając życie Anne, Hanny i Anny oddzielnie. Dotychczas u Schmitta spotkałam się z krótkimi, ale bardzo wiele wyrażającymi utworami. Poznałam jeden jego dramat i zastanawiałam się, dlaczego właśnie Kobieta w lustrze podbiła moje serce? Dlatego, że lubię cofać się w czasie na kartach powieści, wyobrażać sobie, w jakich strojach w tamtych epokach się chodziło. Lubię historie bez niedomówień, a czy wy lubicie? Przekonajcie się sami.