Tym razem Joanna Chyłka oraz Kordian Oryński zaangażują się w sprawę pewnego mężczyzny, który zostaje oskarżony o planowanie zamachu terrorystycznego. Co ciekawe, jest to ten sam chłopak, który przed laty zaginął podczas pobytu na wakacjach w Egipcie. Choć Chyłka niechętnie podejmuje się tej sprawy, to jednak uważa, że wygrana tego procesu przyniesie jej niemałą satysfakcję. Ale co, jeśli młody mężczyzna rzeczywiście planuje zamach?
Tytuł: Inwigilacja
Cykl: Joanna Chyłka (tom 5)
Wydawnictwo: Czwarta strona
Autor: Remigiusz Mróz
Zacznę od tego, że po tej książce spodziewałam się chyba czegoś więcej. Wiecie, miało być tak supertajemniczo, no bo bohaterem jest w końcu tajemniczy koleś, który planuje zamach w POLSCE, a dodatkowo jest zaginionym synem polskiej pary. Sami musicie przyznać, że to brzmi intrygująco. Zainteresowało mnie to do tego stopnia, że spodziewałam się czegoś naprawdę WOW – czegoś, czego nie zapomnę i co wciągnie mnie bez reszty.
Joanna Chyłka była i nadal jest moją ulubioną bohaterką całej serii. Niedawno, będąc na urlopie we Wrocławiu, znalazłam przy rynku Hard Rock Cafe, który od razu skojarzył mi się właśnie z nią. Jeszcze nikomu nie udało się przebić tej postaci. Inaczej rzecz ma się z Zordonem, który w Inwigilacji wybitnie mnie irytował. Nawet nie wiem dlaczego. Tak po prostu, tym, że jest. Mimo to wiem, że bez niego wszystkie książki z serii nie byłyby takie, jakie są. A są naprawdę dobre.
Jednak! Jestem już zmęczona schematem pojawiających się w Joannie Chyłce. Do połowy to flaki z olejem i muszę się prawie zmuszać do czytania, a później akcja zaczyna przyspieszać, aby na końcu zafundować czytelnikowi cios prosto w serce. Jest to pewnie celowy zabieg, aby odbiorca zachęcony taką szokującą końcówką sięgnął po kolejny tom. A biznes się kręci.
Nie twierdzę, że Remigiusz Mróz pisze źle. Bardzo lubię jego styl i przyjemnie mi się czyta jego powieści, ale na razie chyba sobie odpuszczę. Poczekam jakiś czas i dopiero wtedy sięgnę po Oskarżenie.
Spodziewałam się czegoś, co wbije mnie w fotel, a sama sprawa tego tajemniczego mężczyzny, choć spędzała mi sen z powiek, w fotel wbiła mnie dopiero przy końcówce…